Nie myślałam, że jako prezes coś takiego napiszę ale jednak…
Czy słyszeliście kiedyś, że ktoś usypiał psa bo nie miał za co go leczyć? Ja słyszałam i nigdy nie rozumiałam, przecież zawsze jest jakieś wyjście….a jednak. Czasem jednak wyjścia nie ma. My jesteśmy niestety właśnie w takiej sytuacji. Cleo wymaga dalszych konsultacji i długiego leczenia. Są domysły, hipotezy ale diagnoza pełna nie padła. Po kolei trzeba wykluczać choroby, jedno badanie 120, kolejne 80, kolejne 140 zł. Do tego doba szpitalna leki i płynie strumień długu. A pomoc? Cleo trzymaj się, Cleo daj radę i kilka osób które pomogły. Pierwszy raz w życiu jestem w stanie wymienić z pamięci imiona i nazwiska osób, które wpłaciły na tak chorego psa. Koszty? to już ponad 4800 zł. Wpłaty? 1600 wliczając w to mnie… idąc do senda. Nie mamy pieniędzy na zapłacenie za Cleo. Jeśli nie zaczniemy wpłacać pieniędzy do lecznicy na Bemowie lecznica nas zablokuje, co oznacza że nie będziemy mięli ani jednej lecznicy w Warszawie. W Elwecie nadal jest dług, w Domvecie niespłacona walka z nosówką u 28 szczeniaków, większość psów leczonych na Bemowie nie uzbierała na swoje leczenie więc na wejściu było kilka tysięcy długu. Nie mamy żadnego wsparcia finansowego, na konto fundacji utrzymującej 43 psy i 3 konie wpływa po 30-70 zł dziennie, a koszty są rzędu 400-450 zł. Jesteśmy w sytuacji w której nie ma za co leczyć Cleo, a bez leczenia ona umrze. Przekazanie jej innej fundacji? Ona niewiele osób obchodzi, żadna fundacja bez pomocy finansowej darczyńców nie poradzi sobie w tej sytuacji i w obliczu takich kosztów.
Postawiona pod ścianę proszę, a właściwie błagam o pomoc. Sunia ma cudowny charakter, ukradła mi serce, nie wyobrażam sobie, że odejdzie bez walki…
Jeśli ktoś chciałby poznać bliżej historię Cleo, zapraszamy na jej wydarzenie:
https://www.facebook.com/events/331984723661656/
Jeśli ktoś zdecydowałby się jednak jej pomoc wpłaty prosimy kierować na konto:
Fundacja Zwierzęca Polana
ul. Umińskiego 16 m. 41
03-984 Warszawa
