Pies bez domu umiera i to w strasznych męczarniach. Doświadcza strachu, głodu, bólu i obojętności człowieka, który – choć może – nie pomaga.
Tej 3 letniej suczce nie było dane poczuć ciepła domu. Porzucona jako szczeniak, musiała radzić sobie sama. Teraz usiłowała zadbać też o swoje dzieci.
Trafiliśmy na nią w jednej z podłomżyńskich wsi. Nie zbliżała się do ludzi. Życie nauczyło ją, że nie można im ufać. Potrzeba było kilku dni, by ją odłowić. Ale w końcu się udało.
Rozmiar cierpienia tego psa złamał nam serca. Przerażająco skołtuniona sierść sprawiała ból i odparzała skórę. Pchły i wszoły zżerały sunię żywcem. Do ran dobrały się muchy. Świerzb, wygłodzenie, infekcja, brzuch pękaty od robaków, potworne osłabienie i strach – ogromny, obezwładniający, paraliżujący. Sunia jest dzika. Nie zna dotyku człowieka. Panicznie się go boi. Przeraża ją wszystko, co nowe. Cierpi – fizycznie i psychicznie.
Przez lata ludzie nie zwracali na nią uwagi, zamykając oczy na jej powolne umieranie. Teraz Ludzie mogą przywrócić ją światu.
Pomóżcie nam uratować to biedactwo – wyleczyć jej ciało i duszę. Potrzeba na to czasu i pieniędzy. Ale jest możliwe! Ocalmy razem psa, który już nie wierzy!