Nadzieja umiera ostatnia… ale my jesteśmy coraz bliżej tej granicy.

2 cze 25
0
0

Fundacja Zwierzęca Polana to nie tylko schronienie. To ostatnia deska ratunku dla tych, którzy już dawno przestali wierzyć w człowieka. Jesteśmy ostoją dla skrzywdzonych zwierząt – każdego dnia, 365 dni w roku. Dzień i noc walczymy o tych, których ktoś wcześniej pobił, wygłodził, zlekceważył. Nie tylko psy i koty, ale też konie, owce, krowy… każde życie, które woła o pomoc, znajduje u nas schronienie, czułość, opiekę i szansę.

Wiemy, czym jest prawdziwe cierpienie. Słyszeliśmy skowyt bólu i widzieliśmy pustkę w oczach tych, którzy przestali ufać. To nasze spracowane dłonie podają miskę, oczyszczają rany, przytulają trzęsące się ciała. To nasz głos koi. To nasze ręce pokazują, że można jeszcze żyć inaczej.
Ale te ręce drżą. Zmęczenie przestało być chwilowe – stało się codziennością. Jesteśmy przyparci do ściany. I nie chodzi już o zmęczenie fizyczne – chodzi o bezradność.

Jak powiedzieć naszym zwierzętom, że być może nie będzie kolejnej porcji karmy? Że nie mamy jak zapłacić za leki, że nasze skrzynki są pełne faktur, których nie jesteśmy już w stanie uregulować? Że nasze działania – tak potrzebne, tak pełne sensu – mogą się zatrzymać?

Mamy prawie 100 000 zł długu. Leczenie, karma, transporty, opieka weterynaryjna… wszystko rośnie, a my nie mamy już z czego brać. Zapas karmy starczy nam na dwa tygodnie. A potem?
Nie jesteśmy organizacją, która ogląda się na pieniądze, zanim podejmie decyzję. Gdy dzwoni telefon i ktoś mówi: „Ten pies kona na łańcuchu, ta klacz upada z wycieńczenia, ta świnka leży w błocie i nie może wstać” – my po prostu jedziemy. Ratujemy. A dopiero potem pytamy „za co?”.

Tak właśnie powstały nasze długi. Bo nigdy nie potrafiliśmy odmówić życia. Dzięki Wam spłaciliśmy już część zobowiązań – i jesteśmy za to bezgranicznie wdzięczni. To Wasza miłość, empatia i wsparcie podtrzymują nas przy życiu. Ale to nie koniec. Zostało tak wiele do zrobienia. Tak wielu czeka na pomoc. A my stajemy na krawędzi i zaczynamy się chwiać.
Nie chcemy błagać. Ale musimy. Bo błagamy nie dla siebie. Błagamy dla tych, którzy sami nie powiedzą ani słowa, ale których oczy krzyczą: „nie zostawiaj mnie, proszę…”. Ale dziś – po raz pierwszy – nie wiemy, co dalej. Nie wiemy, co odpowiedzieć tym oczom. Patrzą na nas każdego dnia. Oczekują miski, dotyku, ciepła. One nie wiedzą, że jesteśmy zadłużeni po uszy. Że mamy 100 tysięcy złotych długu. Że nasze zapasy karmy wystarczą na dwa tygodnie. Że telefon dzwoni nie po to, by nas pocieszyć, ale by znów prosić o ratunek dla kolejnych istnień.

I my – ci, którzy zawsze byli – dziś stoją pod ścianą. Zmęczeni. Zawstydzeni. Zrozpaczeni.
Bo czy można być bohaterem, gdy nie masz za co kupić leku? Gdy nie możesz nakarmić przyjaciela? Gdy jedyne, co masz, to puste ręce i obietnice, których nie wiesz, czy dotrzymasz? To uczucie boli bardziej niż jakakolwiek porażka.

Dzięki Wam – ludziom o sercach większych niż świat – udało się nam spłacić część długów. Za to dziękujemy z całego serca. Ale długi wciąż rosną, potrzeby nie maleją, a nasze siły się kończą. Zbiórki idą ciężko. A codzienność to rachunki, karmy, leki, faktury z klinik, transporty, kolejne dramaty.

To nie jest już zwykła zbiórka. To wołanie o przetrwanie. O ocalenie tego, co udało się wspólnie zbudować. Prosimy Cię – jeśli możesz, zostań z nami. Pomóż nam przetrwać. Pomóż tym, którzy nie mają głosu, nie mają nikogo poza nami… i Tobą.

Wybierz kwotę wsparcia

Tytułem: POMAGAM

Przelew krajowy
83116022020000000510523017

Przelew zagraniczny
IBAN: PL 83116022020000000510523017
SWIFT: BIGBPLPW

Przelew na telefon

721225111

Przekaż 1,5%

KRS 0000432119

Kategoria Aktualności
Top