Czułość okazywał niewielu, ale miłością do siebie zarażał wszystkich, którzy mieli szczęście go poznać.
Jest, bo nie przejdzie mi przez gardło powiedzieć, że był – wyjątkowy. Byliśmy jego ostatnią drogą, walką o lepsze jutro i choć późno to to lepsze, najlepsze jutro nadeszło.
47 dni temu, objawiło się w postaci Moniki i Janka. Tule ich teraz mocno do serca i jestem wdzięczna. Wdzięczna za tą szansę, za bezwzględne zrozumienie dla tego kim jest Nanuk, dostrzeżenie jego niezwykłego Ja, jego czasem pokracznej miłości, jego przebojowości i czasami uroczemu łobuzerstwu. Wdzięczna jestem, że otoczyli go opieką do samego końca, że przeprawili go na drugą stronę z godnością na jaką zasłużył.
Mam jednak niezgodę, że spotkaliśmy się za późno, ale być może Nanuk czasu nie liczył.
Do diabła Nanuk z tymi ludźmi którzy zniszczyli Ci życie.
Kocham Cię Psisynu, ja, Monika, Janek i wiele innych osób, które zaraziłeś miłością. Wszyscy szalenie za Tobą dziś płaczemy na tym łez padole. Obiecaj, że sforsujesz drzwi do kuchni w psim niebie, o ile takie istnieje.
Pamięci Nanuka ❤️
PS. Walczyliśmy do końca. Po tej walce zostały już tylko rachunki do opłacenia.