Cecylia miała iść na rzeź z powodu niezaleczonego złamania stawu pęcinowego. Kto by doglądał konia, skoro można go wysłać na śmierć i kupić nowego… Natrafiliśmy na nią w punkcie skupu przypadkiem, ale jej łagodność, mądre oczy i spokój z miejsca podbiły nasze serca.
Miał 10 miesięcy i skazany był na rzeź. Handlarz nazwał go „gównianym źrebakiem”, bo Bombel cały był ubrudzony odchodami – musiał się przewrócić w transporcie. Dziś to jeden z naszych najmilszych koni, uwielbia głaskanie i kontakt z człowiekiem – jest w stanie przez godzinę nie odchodzić od opiekuna.
Całe życie Izy składało się z ciężkiej pracy w gospodarstwie i rodzenia źrebiąt. Trafiła do nas z bardzo zaawansowaną chorobą kopyt, która uniemożliwiała chodzenie. Była też bardzo zaniedbana. Dziś, pomimo choroby jest przewodniczką stada naszych koni – wystarczy jej jeden ruch uchem, a pozostałe natychmiast idą za nią.