Dla takich chwil działamy każdego dnia. To nadaje sens naszej pracy. W ostatnim tygodniu 4 naszych podopiecznych znalazła swoje domy, 3 spośród słomianych szczeniąt i nasz kochany Johnny.
Powodzenia kochani w nowych domach.
Chcesz pomagać razem z nami. Wpisz dowolną kwotę i wesprzyj nasze działania!
Działąmy na rzecz pomocy psom i kotom w Polsce, pomocy poprzez zatrzymanie ich nieplanowanego rozrodu. Rocznie tysiące psów i kotów trafia do schronisk gdzie zostaje na zawsze, ginie, trafia na łańcuchy. Chcemy zmienić ich los poprzez zmniejszenie ich populacji, zmniejszenie populacji niechcianych zwierząt.
Od czerwca 2019 roku na nasz koszt poddano zabiegom ponad 600 zwierząt domowych.
Więcej o akcji tu.
W piątek 27/09/2019 nasza Dorota otrzymała informację o szczeniaku poszkodowanym w wypadku samochodowym, błyskawicznie zareagowała i zabrała psa do weterynarza. W międzyczasie znaleźli się właściciele psa, którzy zrzekli się go, nie chcąc go leczyć. W rozmowie telefonicznej właściciel orzekł, iż kundla nie będzie leczył…
Na sygnale po malucha ruszyło auto z Warszawy i przewieźliśmy Bravo do kliniki całodobowej na Bemowie.
Pies ma liczne obrażenia głowy jest hospitalizowany. Jego stan jest zły, ale stabilny.
Wesprzyj ratowanie Bravo. Kliknij w poniższy link!
Odebraliśmy telefon z prośbą o pomoc – półdzika suczka oszczeniła się na wsi, pod belą z sianem. Właściciel gospodarstwa nie chciał zostawiać piesków na śmierć, chciał też mieć pewność, że zostaną wykastrowane i nie przyczynią się do rozwoju bezdomności.
Co było zrobić? Pojechaliśmy po psiaki.
Maluchy chwyciły nas za serce od pierwszego wejrzenia – wszystkie słodkie, urocze, z wielkimi oczkami i klapciatymi uszkami. Jeden chłopak, Ford, znalazł dom praktycznie od razu. Reszta (dwie dziewczynki: Kia i Honda oraz chłopcy: Audi, Bentley, Reno i Lambo) są także bezpieczni.
Jak wiadomo, szczeniaki to dużo radości, ale i dużo kłopotów. Odrobaczanie, szczepienia, podkłady, karma – to
Bratek odszedł tak jak żył – cichutko, nie narzucając się, we śnie. Od dłuższego czasu chorował i chyba uznał, że już wystarczy.
Przez ten czas, kiedy był u nas, zapytało o niego bardzo niewiele osób. A szkoda, bo był to przylepny, cudowny, przemiły pies o sercu pełnym miłości do ludzi i wielkim apetycie na życie.
To nasze częste zmartwienie – patrzymy na naszych podopiecznych i widzimy mądre, łagodne, dobre psy, które z całego serca pragną kochać i być kochane. Ale nigdy nie dostają tej szansy – bo są zbyt brzydkie, zbyt stare, zbyt przeciętne.
Na szczęście Bratek nie odszedł sam. Miał cudowny dom
W odstępie niespełna dwudziestu czterech godzin na drugą stronę Tęczowego Mostu pobiegli dwaj nasi podopieczni. Śmierć Julka była przykra, ale wiedzieliśmy, że tak to się może skończyć – chłopak był stary, a od kilku dni wątroba dawała się we znaki. Mieliśmy czas się przygotować. Ale śmierć Makao zupełnie nas zaskoczyła.
Julka znaleźliśmy w zimie, kiedy szedł wiejską szosą. Mimo tygodniowych poszukiwań, nikt w okolicy się do niego nie przyznał. Cóż, najwyraźniej ponad 10-letni pies nie jest nikomu do niczego potrzebny. Co było zrobić – nie chcieliśmy biedaka zostawiać na pastwę mrozu i poniewierki. Z gór pojechał pod Grójec, do naszego hoteliku.
Wiecie, co jest najlepsze w domach tymczasowych? Że pies żyje w nich normalnie. Ma swoje posłanie, swoją miskę, swoje zabawki, regularne spacery i swojego człowieka, który troszczy się o niego jak o własnego podopiecznego.
Baliśmy się, co będzie z Kostkiem, tak zwanym „psem bez skóry”, bo w jego pielęgnację trzeba włożyć dużo serca i wysiłku. Jego pyszczek wygląda jak jedna wielka rana i nie każdy w ogóle by chciał mieć „tak wyglądającego” psa w domu. A przecież trzeba jeszcze się nim opiekować, podawać leki, jeździć do weterynarza… Nie lada obciążenie. To musiał być bardzo szczególny dom tymczasowy.
Na szczęście skontaktowała się z