Kilka miesięcy temu wstrząsnął Wami filmik, który opublikowaliśmy. Młodziutki, kudłaty piesek trząsł się z przerażenia w schronisku. Widać było, że jest na granicy szaleństwa ze strachu.
Historia Majamiego jest bardzo smutna. Schronisko często jest traumą, ale dla niego było szczególnie trudnym przeżyciem – bo Majami nigdy nie widział tylu psów, tylu ludzi naraz – nie widział też wcześniej nieba i otwartej przestrzeni. Od urodzenia pozostawał w zamknięciu. Po śmierci tak zwanego „właściciela” odkryto psy w szopie. I tak Majami zobaczył świat po raz pierwszy…
Wyciągnęliśmy go ze schroniska i zawieźliśmy do domu tymczasowego, pod opiekę naszej niezrównanej Eweliny. Majami miał cały rok
Podjęłam dziś bardzo ciężką dla mnie decyzję. Nie jedziemy w tym roku do Skaryszewa, nie wykupimy żadnego konia.
Mamy za dużo koni, a większość z nich jest chora. Co do zdrowych mamy plany. Chcemy, aby pomagały niepełnosprawnym dzieciom.
Decyzja jest dla mnie koszmarna, od 8 lat jeździłam na targ i zawsze wracałam z jakimś koniem. Co roku noc przed Skaryszewem śnił mi się pierwszy koń jakiego widziałam na targu, jakiemu nie zdążyłam pomóc (był ładowany na tira, kiedy do niego dobiegliśmy). Co roku, własnie dla niego, pomagałam innym koniom, ale to nic nie zmieni. Wykup koni im nie pomoże.
Mamy też kłopoty
Pamiętacie źrebaka Ptysia, którego odchowaliśmy na butelce z mlekiem niemalże od pierwszych chwil jego życia, po śmierci jego matki? Niestety nie mamy dobrych wieści.
Ptyś zawsze lubił biegać i był mało ostrożnym konikiem. Niestety uszkodził sobie na pastwisku nóżkę. Uraz stawu kolanowego okazał się poważniejszy, niż wydawało się na pierwszy rzut oka. Stan Ptysia pogarszał się bardzo szybko. Nie było na co czekać – zawieźliśmy go do kliniki.
Ptyś został poddany artroskopii, czyli wziernikowaniu stawu kolanowego. Badanie to wykazało, ze niestety pesymistyczne przewidywania się sprawdzają. Ptyś już nigdy nie będzie miał sprawnej nogi.
To dla nas bardzo trudna informacja, bo Ptyś ma dopiero
Pamiętacie miot szczeniąt, podrzuconych nam w listopadzie? Pierwsza szybciutko odnalazła dom największa i najodważniejsza Szarlotka, a reszta sióstr czekała, a kilka z nich zmagało się z poważnymi chorobami… Na szczęście dziewczynki wychodzą na prostą i powoli znajdują domy!
W styczniu do wspaniałych domów pojechały Kremówka i Eklerka. Maluchy z miejsca podbiły serca sowich nowych opiekunów. Powodzenia, dziewczyny, jesteśmy pewni, że będziecie bardzo szczęśliwe!
W fundacji pozostały jeszcze trzy szczeniaki z tego miotu: Belvita, Havana i Karpatka.
Belvita i Havana są gotowe, żeby znaleźć własne rodziny, a Karpatka niebawem będzie :)
Lucjan zostawiony sam w gospodarstwie ma swój wspaniały dom. Został adoptowany przez wymarzoną rodzinę gdzie jest bardzo kochany.
Powodzenia chłopaku!
Niestety w dniu 17/01/2019 za zawsze zasnęła jedna z naszych najstarszych podopiecznych, niewidoma klacz Kasia. Żegnaj kochana, biegaj szczęśliwa po wiecznie zielonych pastwiskach! <3
Marcepanka nie żyje.
Wczoraj okazało się, że rozwalona stabilizacja narobiła więcej szkód w całym organizmie, niż mogliśmy przypuszczać. Pojawił się ropień i wdało się zakażenie w całej nodze. Nie było szansy na ratunek. Pozwoliliśmy jej odejść. Zostanie pochowana na cmentarzu dla psów.
Dziękujemy wszystkim dobrym osobom, które się nią przejmowały, myślały o niej, wspierały finansowo czy dobrym słowem.
Marcepanko – dziękujemy, że byłaś. Przepraszamy, że się nie udało. Przepraszamy też za rodzaj ludzki, za człowieka, który doprowadził Cię do takiego stanu. To był miesiąc ciężkiej, zażartej i trudnej walki o Twoje życie, którą niestety przegraliśmy. Słowa nie oddadzą tego, jak nam przykro. Mamy